„Dziewczyna z Paryża”, najnowsza książka bestsellerowej autorki Kristy Cambron [FRAGMENT KSIĄŻKI]
Do polskich księgarni trafiła właśnie właśnie „Dziewczyna z Paryża”, najnowsza książka bestsellerowej autorki Kristy Cambron. Wcześniejsze jej powieści wydane nakładem wydawnictwa Znak to „Motyl i skrzypce” oraz „Wróbel w getcie”.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej GazetaSenior.pl
„Dziewczyna z Paryża” to rozgrywająca się w czasach drugiej wojny światowej przejmująca historia, w której nadzieja i miłość odgrywają znaczącą rolę. Pełna tajemnic opowieść o losach dwóch kobiet zmuszonych nauczyć się przetrwać w zupełnie nowej i przerażającej okupacyjnej rzeczywistości. To opowieść, w której wszystko może się zdarzyć, bowiem wojna jest nieprzewidywalna i nikogo nie oszczędza. Trzyma w napięciu do samego końca.
Dla Sandrine Paquet wojna zmieniła wszystko. Jej mąż zaginął na froncie, a szczęśliwe, pełne blasku życie stało się jedynie mglistym wspomnieniem. Tymczasem z polecenia nazistów Sandrine kataloguje dzieła sztuki kradzione żydowskim rodzinom, w tajemnicy przekazując informacje na ich temat francuskiemu ruchowi oporu.
Lila de Laurent, krawcowa dotychczas pracująca w domu mody Chanel, z dnia na dzień traci posadę – firma zamyka się w chwili, gdy do Paryża wkraczają Niemcy. Szykowne bale, praca u słynnej projektantki, uczucie do René Touliarda zastępują wojenna rzeczywistość, codzienna walka o przetrwanie i świadomość, że dawny ukochany kolaboruje z wrogiem. Wkrótce pod pretekstem szycia kreacji dla żon i kochanek niemieckich żołnierzy krawcowa zbiera informacje, które mogą zaważyć na losach Francji.
„Dziewczyna z Paryża”, choć jest fikcją literacką, oparta została na faktach, a przez karty książek przewijają się znane osoby ze świata mody i sztuki. Bezpośrednią inspiracją do jej napisania był niezapomniany melodramat z 1942 w reżyserii Michaela Curtiza.
Kristy Cambron to autorka bestsellerowych i wielokrotnie nagradzanych powieści historycznych. W swojej twórczości przeplata historię ze sztuką i religią. Wraz z mężem i dziećmi mieszka w Indianie (USA). W wolnych chwilach prowadzi warsztaty rozwojowe dla kobiet.
Zachęcamy do przeczytania fragmentu książki „Dziewczyna z Paryża”, który znajduje się pod grafiką.
Fragment książki „Dziewczyna z Paryża”
31 grudnia 1943 roku
Forêt de Meudon
Meudon, Francja
Jeśli ją schwytają, zginie.
Samotne płatki śniegu spadały cicho z nieba, sprawiając, że okolica wydawała się bardziej pusta i przerażająca niż wyludnione ulice Paryża. Światła latarek kołysały się za jej plecami, wydobywając z mroku sylwetki nagich drzew. Zarośla, przez które się przedzierała, rozdzierały rąbki jej kremowej sukni, zmieniając jedwab w mokre strzępy. Szczekanie psów odbijało się echem w oddali, zagłuszając łomot jej serca, gdy z trudem brnęła przez zaspy.
Jeśli złapią ją policjanci z Vichy, bez wahania wydadzą ją w ręce esesmanów. A naziści nie okażą litości. Nie będą dochodzić, dlaczego stylistka „Vogue’a” wałęsa się w sylwestrową noc po Forêt de Meudon. Zresztą rana od kuli w jej boku i pistolet w kieszeni powiedzą im o Lili de Laurent wszystko.
Rękawiczka na dłoni, którą przyciskała do zranionego ciała, przesiąkła krwią. To znak, że musi się spieszyć. Czerwone krople znaczyły gabardynę płaszcza w kolorze kości słoniowej, przekreślając nadzieje na to, że zdoła ukryć postrzał.
– Il faut que je file! Biegnij szybciej! – napominała się cicho przez zaciśnięte zęby.
Bolał ją każdy oddech i każdy, nawet najdrobniejszy ruch, ale musiała brnąć dalej. W lesie roiło się od Niemców. Chwilami miała wrażenie, że jest ich więcej niż drzew. Wiedziała też, że maquis krążą wokół Paryża, a to oznaczało, że na nich również musi uważać. Żaden z partyzantów nie gwarantował jej bezpieczeństwa, nawet wśród swoich. Zginie, jeśli znajdzie ją ktokolwiek – nieważne czy Niemiec, czy Francuz.
Zanim Lila wymknęła się wieczorem z hotelu Ritz, jej przyjaciółka Violetta chwyciła ją mocno za łokieć.
– Las Meudon to twoja jedyna szansa – powiedziała po raz kolejny. – Ale uważaj, nie będzie łatwo. Przebierz się i obetnij włosy. Jeśli Niemcy się dowiedzą, że uciekłaś, roześlą po kraju twoje zdjęcie. To z okładki, w wieczorowej sukni, z kasztanowymi lokami spływającymi po plecach. Zapomnij, że tak wyglądałaś. Jeśli chcesz żyć, tamta dziewczyna musi umrzeć.
Niestety w tej kwestii Lila zawiodła. Nie zdążyła zdjąć jedwabnej sukni, nie zauważyła, że rozplątany kok opadał długimi puklami na ramiona. Dlatego unikała dróg, niebezpiecznych także z powodu min, i brnęła przez śnieg i las wzdłuż strzeżonej przez Niemców linii kolejowej.
Dotarła do ścieżki, która skręcała łagodnym łukiem i prowadziła pod górę. W oddali ukazała się brama château (…).
Lila podjęła decyzję. Starannie unikając plam światła, przemknęła wzdłuż krawędzi lasu na tyły budynku. Trzymając rękę na broni, rozglądała się uważnie, by nie wpaść w łapy patrolu. Ominęła wybrukowaną ścieżkę prowadzącą do wejścia i ukryła się za stertą cegieł tuż przy wozie z połamanym kołem.
Śnieg sypał w najlepsze, osiadając na krytym gontem zadaszeniu i przed progiem ciężkich dębowych drzwi oświetlonych blaskiem kinkietu. Poznaczona plamami rdzy srebrzysta furgonetka stała na jałowym biegu tuż obok wejścia. Tylne drzwi były uchylone. Silnik mruczał miarowo, a z rury wydechowej unosił się obłoczek spalin, przywodzący na myśl dym sączący się leniwie z papierosów. Namalowany na boku znak firmowy obłaził, ale dało się odczytać napis.
BOULANGERIE
29 Boulevard Rouget de Lisle
Montreuil, Versailles
– Dzięki ci, Boże – szepnęła Lila, z ulgą przymykając powieki i przyciskając czoło do drewnianej belki wozu. Wzięła głęboki oddech. To była jej szansa. – Montreuil… To tylko dwa kilometry stąd.
Jeśli jej się uda, stamtąd dostanie się do Wersalu, odnajdzie kontakt i przekaże, co trzeba. A potem… Cóż, o tym jeszcze nie myślała.
– Allons-y!
Niespodziewany okrzyk sprawił, że się skuliła, a potem jeszcze raz ostrożnie wyjrzała z kryjówki.
Mężczyzna w wełnianych spodniach, rozpiętej kamizelce i białej koszuli z rękawami podwiniętymi nad łokcie, nie przejmując się szczypiącym mrozem, zeskoczył z paki furgonetki i pomaszerował w stronę wejścia dla służby, trzymając w dłoniach skrzynkę. Popchnął dębowe drzwi z taką mocą, że omal nie wyrwał ich z zawiasów. Otworzyły się szeroko, uderzając z hukiem o kamienną ścianę sieni.
– Allons-y! Jedziemy! – Lila znów usłyszała ponaglający okrzyk mężczyzny, który zniknął wewnątrz (…).
Z nadzieją, że wśród licznych śladów przed wejściem nikt nie dostrzeże kolejnych, Lila przemknęła na tył auta, rozejrzała się raz jeszcze i szybko wspięła na pakę. Przywarła plecami do jednej z metalowych ścianek i osunęła się cicho na podłogę, chowając się za skrzynią pełną bagietek i okrągłych bochenków świeżego chleba. Była niemal bezbronna, jeśli nie liczyć małego pistoletu, który ciążył jej w kieszeni. W akcie desperacji zdarła z dłoni rękawiczkę i zacisnęła zakrwawione palce na jego rękojeści, ukrywając go pod klapą płaszcza.
– Zawsze się przez ciebie spóźniamy. – Dobiegło ją zrzędliwe utyskiwanie mężczyzny, ledwo słyszalne ponad mruczeniem odpalonego silnika furgonetki. Wyszedł z pałacu sam, trzymając przed sobą dwie ustawione jedna na drugiej puste skrzynki. Pewnie zakładał, że towarzysz, którego łajał, idzie tuż za nim, choć tak nie było.
W świetle padającym przez drzwi widziała go wyraźnie. Był wysoki i dość mocno zbudowany. Ciemne włosy wyglądały, jakby próbował starannie je ułożyć, ale zimowy wiatr zniweczył jego wysiłki. Mamrocząc pod nosem, podszedł do auta i wsunął skrzynki na metalową podłogę paki. Położył ręce na drzwiach, by je zatrzasnąć, i nagle znieruchomiał.
Lila wstrzymała oddech.
Modliła się w duchu, żeby jasny jedwab jej sukni nie zamigotał w przypadkowym błysku światła i nie zdradził jej kryjówki. Jednak jej nadzieje okazały się płonne. Mężczyzna, zerkając podejrzliwie, przesunął skrzynki i uniósł nogę, próbując wskoczyć do środka.
Ze stanowczością, która zaskoczyła nawet ją, Lila uniosła pistolet na wysokość ramienia, celując prosto w pierś mężczyzn.
– Arrêtez! Stój! – krzyknęła. Starała się wyglądać pewnie, ale nagły ból sprawił, że ręka jej zadrżała. Opuściła broń na wysokość talii, opierając na niej łokieć. – Arrêtez… – powtórzyła ciszej, mając nadzieję, że jej głos nadal brzmi stanowczo.
Mężczyzna uniósł ręce. Powoli opuścił nogę, stawiając ją na ziemi. Z jego ust wydobył się obłoczek pary, gdy powiedział:
– D’accord! Spokojnie. Nic ci nie zrobię (…).
Lila spojrzała wprost w jego oczy. Jasny błękit tęczówek przywołał nową falę wspomnień. Trochę się postarzał i pewnie stracił parę kilogramów. Zapuścił zarost i zamiast wytwornego smokingu miał na sobie przybrudzoną koszulę, ale i tak go rozpoznała. Nie spodziewała się go tutaj, w lesie Meudon, na tyłach pałacu, w drzwiach starej furgonetki do rozwożenia chleba, jednak wzrok nie mógł jej mylić. Nie miała cienia wątpliwości.
– To ty – wyszeptała zbielałymi wargami, osuwając się ciężko na kolana.
Kupuj online bez wychodzenia z domu TUTAJ
Artykuł partnerski
Jeżeli interesują Cię podobne informacje, zapisz się do Newslettera Gazety Senior Zapisz się do Newslettera