Moja przygoda z koronawirusem. Wspomina Maria Marchwicka, słuchaczka UTW, uczestniczka warsztatów dziennikarsko-literackich

Moja przygoda z koronawirusem. Wspomina Maria Marchwicka, słuchaczka UTW, uczestniczka warsztatów dziennikarsko-literackich

Maria Marchwicka

Pierwsze tygodnie pandemii były szczególnie trudne dla seniorów, którym zalecano domową izolację. Czas ten wspomina Maria Marchwicka, słuchaczka UTW w UWr, uczestniczka warsztatów dziennikarsko-literackich.

Muszę przyznać, że jestem bardzo odważna – otóż jeszcze przed pandemią dostałam propozycję zagrania głównej roli w serialu, do której uczyłam się, czekając na telefon z podaniem lokalizacji nagrania. Nagrywaliśmy 13 marca na targowisku. Już wtedy zakażonych koronawirusem było 51 osób i przestrzegano, żeby nie wychodzić z domu bez potrzeby, unikać dużych skupisk ludzkich. W sumie spędziłam trzy godziny na planie filmowym, reżyser był bardzo zadowolony z mojej gry. Ludzi na targowisku było bardzo dużo, robili zakupy, jakby się nic nie działo, plan filmowy był wydzielony. Pomyślałam wtedy, że to lekka przesada, że ten wirus to nic takiego wielkiego, nic groźnego. Przyjechałam do domu i zaczęła się „burza”, rozdzwoniły się telefony. Zadzwoniła moja córka, mówiąc, że jestem nieodpowiedzialna, że narażam swoje zdrowie, a nawet życie. Następnie moja wnuczka, od której też dostałam burę. Ja natomiast byłam w doskonałym humorze i nic nie mogło mi go zepsuć, myślałam, że wszyscy przesadzają. Dziś z perspektywy czasu wiem, jak bardzo się myliłam, gdyż nie miałam pojęcia, że koronawirus jest taki groźny dla zdrowia i życia człowieka. Zmieniłam nastawienie i od tego zdarzenia stosuję się do wszystkich zaleceń.

Nie wychodzę z domu i ciągle śledzę w telewizji kanał „info” podający ilość osób zakażonych w Polsce i na całym świecie. W Polsce ogłoszono epidemię, a na całym świecie pandemię. Ogólna panika, ludzi robią zapasy, boją się, że zarażą się żywnością. Zamknięte są szkoły, kina, teatry, przychodnie, biura podróży, salony kosmetyczne, zakłady fryzjerskie. Te restrykcje miały obowiązywać do 25 marca. Najpierw byłam zadowolona, gdyż myślałam, że dwa tygodnie szybko miną, a ja nadrobię zaległości w mieszkaniu, bo jestem na co dzień osobą bardzo zajętą społecznie i na wiele prac nie mam czasu. Zebrało się dużo książek do przeczytania, przegląd garderoby, sprzątanie mieszkania. Niestety, po dwóch tygodniach znowu wszystkie obostrzenia zostały przedłużone. Rano włączam telewizję i słyszę: „Seniorzy, zostańcie w domu, gdyż jesteście najbardziej narażeni”. Nagle nasze normalne życie zmieniło się w areszt domowy, z którym trudno się pogodzić. Ogarnia mnie przerażenie i cierpienie, i dopiero zdaję sobie sprawę, jaka przed tym wszystkim byłam szczęśliwa, teraz to doceniam – zwykłe życie.

Pandemia nie omija sławnych i bogatych

Reklama Reklama Amplifon

Jak walczyć z tą zarazą? Doszłam do wniosku, że mogę walczyć z tą „koroną”, po prostu pisząc o niej, notując ważne wiadomości, spisując własne wnioski i refleksje.

25 marca o godz. 12.00 papież Franciszek samotnie, w deszczu modlił się przed krzyżem w intencji o zakończenie pandemii wirusa, biły dzwony, zapraszał wszystkich do modlitwy. Taka epidemia uczy nas pokory, zatrzymania się w tym codziennym zabieganiu, niestety wzmaga też strach o życie, zdrowie nas samych i naszych bliskich.

Pandemia nie omija sławnych i bogatych. Z brytyjskiej rodziny królewskiej zakażony jest książę Karol. Również kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Królowa Elżbieta już opuściła Londyn, wyjechała na wieś. Ludzie są przerażeni, epidemia wywraca nasze życie do góry nogami. Wykupiłam wakacje do Włoch, do Kalabrii, co prawda w czerwcu, ale już wiem, że nie polecę. W Polsce są zaplanowane wybory prezydenckie na 10 maja i 24 maja, ale nie wiadomo jeszcze jak będzie. Matury i egzaminy ósmoklasisty na razie odwołano. Zakażenie w Polsce ciągle rośnie i ciągle słyszę: „Zostań w domu, zostań w domu, myj ręce” i tak codziennie. Rząd bardzo zadbał o nas seniorów, pomoc dla osób samotnych, niepełnosprawnych, paczki z żywnością. Sam prezydent Andrzej Duda sprawdzał zawartość paczek, ocenił je pozytywnie. Poza tym wprowadzili godziny dla seniorów od 10.00 do 12.00, możemy w tym czasie iść do sklepów, do apteki – to bardzo dobry pomysł; już duża grupa seniorów otrzymała „13-tki”.

Reklama Reklama MultiSport

Wrocławskie nieszczęścia

W moich osobistych wspomnieniach Wrocław jest miastem szczególnie narażonym na nieszczęścia. Epidemia ospy 27 lipca 1963 roku – 99 osób zachorowało, 7 zmarło. Chorzy byli leczeni w szpitalu w Szczodrem pod Wrocławiem. Epidemia wygasła po 25 dniach.

12 lipca 1997 r. miasto nawiedziła powódź. Zalane było całe osiedle Kozanów (zbudowane na terenach zalewowych), Śródmieście, Zacisze, Zalesie, woda doszła aż do Stadionu Olimpijskiego i tu się zatrzymała – gdyby poszła dalej, całe Sępolno byłoby zalane. Bardzo to przeżyłam, nie było prądu, wyszliśmy z domu spakowani i gotowi do opuszczenia domów.

A obecnie przeżywam epidemię koronawirusa i przymusową domową izolację. Pandemia wywróciła do góry nogami życie każdego z nas. Zakażenie w Polsce ciągle rośnie, kiedy to wreszcie się skończy? Oto jest pytanie, na które nikt na razie nie zna odpowiedzi. Prawdopodobnie po świętach będzie w Polsce regres wirusa, zobaczymy. Na razie trzeba zacisnąć zęby i wykorzystać okres izolacji, chociaż to bardzo trudny czas. Społeczeństwo polskie włącza się do walki z zarazą, ponieważ brak maseczek ochronnych szyją je siostry zakonne, osoby prywatne, harcerze –  wszyscy szyją maseczki dla szpitali. Prezydent Polski modlił się w Częstochowie przed cudownym ołtarzem w intencji wygaśnięcia epidemii.

Reklama Reklama Cyfrowi Debiutanci

„jeszcze będzie normalnie…”

Codziennie rano gdy się budzę, myślę, czy liczba zakażonych spada czy rośnie, ale niestety ciągle rośnie… Kiedy doczekam czasu, jak w piosence: „Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie…”? Ludzie, zejdźcie z drogi, bo koronawirus was dotknie, a nawet uśmierci… uciekajcie do swoich domów, bo to jest najlepsza walka z tym patogenem – izolacja domowa, jedyna słuszna droga, chociaż bardzo trudna do przetrwania.

Niektórym ludziom muszą pomagać wolontariusze lub specjalne instytucje, ja jestem w lepszej sytuacji, bo zakupy robią mi córka i wnuczka. Cała służba zdrowia, wojsko, policja, kierowcy autobusów i tramwajów to dla mnie prawdziwi bohaterowie, gdyż narażają swoje zdrowie, a nawet życie. Nie wystarczą podziękowania, gdy wirus nas opuści, powinni dostać od władzy jakieś gratyfikacje.

Cokolwiek bym nie robiła, to wciąż myślę o sytuacji, w jakiej znalazł się cały świat. Ministerstwo Zdrowia ostrzega, żeby zachować zdrowy rozsadek i nie popadać w paranoję, gdyż wielu osobom wysiada psychika, tak ogromny stres przeżywają. Całe szczęście, że przez lata wypracowałam sobie metodę na rozładowanie stresu – gdy mnie łapie, zaczynam robić porządki w mieszkaniu, a po sprzątaniu jestem tak zmęczona, że już wieczorem nie myślę o niczym innym tylko idę spać. Myślę sobie, że co ma być to będzie, nie mamy na to wpływu.

Zbliżają się Święta Wielkanocne, w tym roku będą inne niż zawsze, nie pójdę do kościoła z koszyczkiem, nie pójdę na rezurekcję. Ale czy będą smutne? Chyba nie będę się cieszyła, że Chrystus Zmartwychwstał, Alleluja! Śniadanie wielkanocne spożyję samotnie, chociaż nie, przepraszam, na śniadanie wkradła się do mnie „korona”, mimo że wcale jej nie zapraszałam. Takich świąt nie spodziewałam się nigdy, niestety życie pisze nieraz bolesne scenariusze, nie po naszej myśli.

20 kwietnia – dziś  nastąpił przełom – wprowadzono złagodzenie restrykcji, a mianowicie wstęp do lasów, parków i skwerów. Złagodzenie następuje przy zachowaniu wszelkiej ostrożności: chodzimy w maseczkach, zachowując odpowiednią odległość.

Co będzie dalej? Myślę, że w niedługim czasie ten wirus nas opuści i zacznę żyć jak dawniej – będę spotykać się z przyjaciółmi w kawiarni, chodzić do kina i opery albo po prostu będę mogła iść na zakupy nie tylko spożywcze, ale także odzieżowe, wszak mamy piękną wiosnę.

Reklama Patronat medialny Międzynarodowe Targi Turystyczne

Maria Marchwicka jest współautorką książki „Mój przyjaciel smartfon” napisanej przez seniorów, przeczytaj wywiad:

Mój przyjaciel smartfon. KSIĄŻKA

Reklama Reklama Gala Noworoczna Brukiewicz

Rozmowa Marii Marchwickiej z Beatą Rakowską aktorką teatralną i dubbingową o pracy z seniorami.

Beata Rakowska aktorka teatralna i dubbingowa opowiada o pracy z seniorami

Redakcja
CATEGORIES
Share This

Zapisz się do newslettera Gazety Senior!

To proste, aby otrzymywać nasz Newsletter, wypełnij trzy pola poniżej i kliknij „Zapisz mnie do Newslettera”. Usługa jest bezpłatna.


This will close in 0 seconds