Po co chodzi się do kina? [Felieton: okiem seniora]

Po co chodzi się do kina? [Felieton: okiem seniora]

Do kina chodzę „na aktorów”, o reżyserach na ogół mało wiem. Jednak jeszcze ważniejsza jest dla mnie fabuła, przesłanie filmu. Lubię takie, które skłaniają do myślenia i nie dają o sobie zapomnieć. Jednym z pierwszych tego typu „z zachodu” był dla mnie film „Ojciec chrzestny” z Marlonem Brando. Pokazał świat mi nieznany.

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej gazetasenior.pl

Wielokrotnie słyszałam pytanie, po co chodzę na filmy, które mocno przeżywam i po których nie mogę spać. O to często pytała mnie osoba, która o drzewach, owadach, ptakach i innych stworzeniach wie wszystko, bo pasjami ogląda w telewizji filmy przyrodnicze. Też je lubię, ale w kinie wolę coś przeżyć.

Od dawna zastanawiałam się, dlaczego niektóre moje koleżanki seniorki z góry przekreślają filmy, które mogą zakłócić ich dobre samopoczucie. Może boją się tych, które powodują powrót ich myśli do jakiś niemiłych wydarzeń. Możliwe, że ich życie obfitowało w trudne epizody, że mają dosyć chorób, kłopotów z brakiem pieniędzy itd. Zapewne chcą żyć na luzie, bez stresów i przykrych myśli, pragną „się bawić”. Prawdopodobnie szukają w kinie lepszego świata. Stworzyły sobie barierę ochronną i nie chcą poza nią wyjść. Stres może być mobilizujący, ale czy jest on potrzebny na starość? Nie wiem.

Zobacz również: Spadająca gwiazda: francuska komedia slapstickowa [w kinach od 19 kwietnia]

Opinie czytelników bloga

Reklama Reklama Amplifon

Zapytałam czytelników bloga Wirtualna Kultura 60+, po co chodzi się do kina. Oto niektóre z odpowiedzi.

„Są filmy, na które chodzę, żeby się rozerwać. Są też takie, które bardzo przeżywam i na długo mam je w pamięci. Ostatnio byłam na filmie „Johnny” o księdzu Kaczkowskim. Życzyłabym sobie więcej takich wspaniałych ludzi”.

„Jest dużo powodów, dla których warto odwiedzić kino. Ciemna sala kinowa pozwala mi oderwać się od rzeczywistości i przenieść w świat wykreowany w filmie. Wyjście do kina jest również szansą na relaks, ciekawą formą spędzania czasu z przyjaciółmi oraz rozrywką, która dostarcza licznych wrażeń”.

„Moja mama przestała oglądać filmy, w których pokazane są choroby, po tym, jak zachorowała. Gdy wyzdrowiała, nadal nie mogła patrzeć na filmy o problemach z rakiem. Myślę, że to, jakie filmy wybieramy, wiele o nas mówi, o naszych lękach, podejściu do problemów”.

Zobacz również: Starość to oaza wolności. Wirtualna Kultura 60+ i Mariusz Szczygieł [Rozmowa]

„Współczesna kinematografia to często arcydzieła. Niekoniecznie łatwe i śliczne, ale dzieła, czyli raczej dla koneserów. Choć po liczbach widzów widać, że koneserów jest coraz więcej”.

„Najbardziej wychodzi mi »sam na sam« z kinem. W latach 70. na studiach, biegałam do „Lalki” czy „Polonii”, bo były w mojej dzielnicy, można było wyjść w kapciach:). Długo nie miałam telewizora, a i teraz film wyświetlany w TV odbieram jak bryk. Kino to autorzy – reżyser, jego asystenci, operator, twórca muzyki. Zespół, który albo gra na podobnych strunach, albo zgrzyta, co widz ma szansę ocenić/docenić. Oprócz klasyki tytuły poszczególnych obrazów umykają pamięci, ale wielkie emocje zostają. Z kolei film oglądany po raz kolejny miewa dla nas zupełnie lub częściowo inne znaczenie. Nie ulegam presji recenzji, raczej kieruję się intuicyjnym wyborem. Prawie nigdy nie wychodzę z seansu przed końcem, chwile z napisami pozwalają złapać równowagę. Cieszę się, że żyję w czasach, w których KINO ma się dobrze!”.

Zobacz również: POGODA DUCHA Ewa Woydyłło-Osiatyńska i Krystyna Ziętak [ROZMOWA]

Sama też nie wychodzę z sali kinowej, zanim nie skończą się napisy. Telewizja nie zastąpi kina. Duży ekran i ciemność powodują, że odbiór filmu jest pełniejszy. Dzięki temu widz jest w kinie sam na sam z ekranowymi bohaterami i może się przejmować pokazaną historię.

Film „Ida” pierwszy raz widziałam na dużym ekranie. Gdy wyszłam z kina, miałam ochotę wrócić, by dalej przeżywać niesamowitą historię. Kupiłam CD. Obejrzenie filmu w domu nie wywołało wrażenia.

Moim zdaniem, ci, którzy nie chodzą do kina, dużo tracą. Kluby dyskusyjne dają możliwość wymiany wrażeń i opinii. Ciekawe jest porównanie interpretacji i usłyszenie od innych widzów czegoś, co nam nie przyszło na myśl. Tak było po obejrzeniu filmu „Biedne istoty” w klubie dyskusyjnym w Nowych Horyzontach. Wypowiedzi seniorek zaskoczyły mnie – niektóre były „przeciw”, ale inne „za”. W tym drugim wypadku jedna z dyskutantek doszukała się w poczynaniach bohaterki kilku ciekawych pobudek, które mi nie przyszły do głowy.

Zobacz również: „Gazeta Senior” maj 2024 [05/2024]. Sprawdź, co w numerze?

Reklama Reklama MultiSport

Kino czy książka 

Oglądanie filmów jest łatwiejsze niż czytanie książek – wymaga mniej wysiłku i czasu. Jedna z moich znajomych uzmysłowiła mi, że powody, dla których chodzi się do kina, mogą być podobne do tych, dla których czytam książki. W tym kontekście podała cytat: „Książka musi być jak siekiera, która rozłupuje zamarznięte morze wewnątrz nas” z dzieła Franza Kafki: „Listy do rodziny, przyjaciół, wydawców”. To mi przypomniało, co Mariusz Szczygieł powiedział o pisaniu i czytaniu reportaży w wywiadzie, który ukazał się w „Gazecie Senior” w zeszłym roku: „Czytamy reportaż o cudzym życiu, żeby na chwilę porzucić życie własne, na 20 minut lub dwie godziny, i pożyć życiem cudzym, do czego inaczej nie mielibyśmy okazji”. Podobnie może być w kinie. Chcemy dostać coś dla siebie, czego na co dzień nie mamy. Być może dlatego z przyjemnością dwukrotnie obejrzałam film „Mamma mia!” – dla Meryl Streep i romantycznej historii.

Zobacz również: Targi Książki i Mediów VIVELO: ZE SPECJALNĄ STREFĄ DLA SENIORÓW  [16-19 maja, PGE NARODOWY]


Jeżeli interesują Cię podobne informacje, zapisz się do Newslettera Gazety Senior  Zapisz się do Newslettera


 

CATEGORIES
Share This

Zapisz się do newslettera Gazety Senior!

To proste, aby otrzymywać nasz Newsletter, wypełnij trzy pola poniżej i kliknij „Zapisz mnie do Newslettera”. Usługa jest bezpłatna.


This will close in 0 seconds