Teraz mogę zająć się sobą – wywiad z DJ Wiką
Wirginia Szmit, znana jako DJ Wika, ma 75 lat i jest najstarszą didżejką w Polsce. Gra dla starszych i młodych, skutecznie rozkręcając imprezy klubowe, w tym międzypokoleniowe. W rozmowie z Gazetą Senior opowiada o początkach swojej pasji, o pracy pedagoga, muzyce i codziennym życiu.
Magda Wieteska: Jak zaczęła się Pani przygoda z muzyką? Czy miała Pani wcześniej jakieś doświadczenia w graniu, prowadzeniu imprez klubowych?
DJ Wika: Moja przygoda z muzyką trwa całe życie. Kocham muzykę, nawet próbowałam nauki gry na pianinie, ale nie miałam tyle zapału i cierpliwości, więc zakończyła się dość szybko. A szkoda, potem mocno tego żałowałam pracując z młodzieżą i z seniorami, bo taka umiejętność byłaby bardzo przydatna.
Doświadczeń w prowadzeniu imprez nie mam, zawsze jest to improwizacja na żywo. Ale jestem przecież pedagogiem i cały czas miałam przed sobą grupy, starsze, młodsze, więc w zależności od potrzeb trzeba było stanąć na stanowisku dowodzenia.
M.W.: Z wykształcenia jest Pani pedagogiem. Jak wspomina Pani pracę z młodymi ludźmi? Dlaczego wybrała Pani taki zawód – ciężki, trudny, wymagający cierpliwości, empatii, konsekwencji?
DJ Wika: Wybrałam go świadomie, z miłości do ludzi z problemami, do młodych zbuntowanych, starszych odrzuconych… Właśnie ktoś z autentyczną empatią, cierpliwością i wiarą w powodzenie może coś dla nich zrobić. Nic na siłę, ale z przekonaniem, konsekwencją, bez obrażania i wywyższania się. Jeżeli uda się zdobyć sympatię, pierwszą nić porozumienia, to można dalej dyskutować o życiu, o zaprzepaszczonych wartościach, o odnowie. Służyć pomocą i wspólnie pracować. To piękne, wciąga, uzależnia i, mimo trudności, nie czuje się tego ciężaru, bo widzi się efekty, które zmieniają naszego przeciwnika. Często też zaszczepiają wrażliwość i o to tu chodzi.
M.W.: Jaką muzykę Pani lubi? Co Pani puszcza na swoich imprezach? Kto na nie przychodzi?
DJ Wika: Lubię muzykę i kocham muzyków. Będąc na emeryturze zaczęłam grać dla seniorów, bo nie wyobrażałam sobie korzystać z życia, nie robiąc nic dla ludzi. Jestem społecznikiem, ciągle aktywnym i na emeryturze doznałam wielkiego rozczarowania, że my, seniorzy, to właściwie nikogo nie obchodzimy, bo skończył się nasz czas zawodowy, a więc skończyła się również nasza przydatność dla społeczeństwa. Szok…
Gdy rozpoczęłam pracę z seniorami, byłam kierownikiem filii domu kultury i animatorem życia seniorów, a więc miałam motywację do działań i duże możliwości w aktywizacji mojego pokolenia. Oprócz zajęć edukacyjnych z różnych dziedzin prowadziłam zabawy przy muzyce, np. salsę na 200 osób. Zabawy nabierały szlifu, rozgłosu i powodzenia.
Jaka muzyka? Przeboje lat 60/70/80/90/, muzyka dancingowa, polska i zagraniczna, wybierana w zależności od parkietu i wieku tańczących.
Jeśli są to spotkania w plenerze, na rynku miasta, przychodzi, kto chce. Zawsze dobieram muzykę pod tańczących, to norma. Jeżeli zaprasza mnie jakiś klub młodzieżowy, gram seta lub dwa, starając się dopasować rytmy do wymagań młodych. Nie jestem zawodowym didżejem i daleko mi do prawdziwych cudownych artystów. Miksuję muzykę nie własną, ale gotowe przeboje. Dla mnie istotny jest klimat podczas imprez, poczucie, że ludzie dobrze się bawią. A muzyka jest moją pasją, nie zawodem.
M.W.: A co z tym miksowaniem? O co w tym chodzi?
DJ Wika: Gram i miksuję. Mam mikser i komputer, i staram się połączyć rytmy w jedną całość, grając seta około 30 minut, czasem 45, bez przerw i przerywników, czyli serwując płynną muzykę taneczną. Resztę trudnej techniki zostawiam prawdziwym didżejom. Mnie wystarczy to, co potrafię.
M.W.: Organizuje Pani imprezy międzypokoleniowe. Jak to się zaczęło?
DJ Wika: Pięć lat temu dostałam od Pauliny Braun propozycję współpracy w organizowaniu dancingów międzypokoleniowych, a więc grania z młodymi didżejami i zapoznawania seniorów z rytmami muzyki klubowej i miejscami, w których odbywają się takie zabawy. Naszym celem jest integracja, wzajemne poznawanie się nie tylko na parkiecie, ale i na różnych innych wspólnych imprezach. Zajęłam się spotkaniami pokoleniowymi, przywróceniem ich na nowo na parkiety i miejskie place, żeby wszyscy, i mali i dorośli, odnaleźli wspólną radość w zabawie i mogli nawzajem się poznawać, tym samym zmniejszając barierę między pokoleniami. Bo na takich pięknych spotkaniach nie ma brzydkiej starości, wszyscy są piękni, radośni, bez względu na wiek. A więc i starość zmienia swoje oblicze, nabiera szacunku, a nie odrazy.
M.W.: Jak reagują Pani dzieci i wnuki na to, że ich mama i babcia jest gwiazdą imprez klubowych?
DJ Wika: Mam dorosłe dzieci i dorosłe wnuki. Nie jestem babcią żyjącą ich życiem, mam swoje, a życie dzieci jest dla mnie baterią, którą się ładuje, bo na szczęście mam udane dzieci, a one mają szczęśliwe rodziny. Wnuki studiują, mają swoje sprawy, swoje towarzystwo. Wystarczy, że do babci zadzwonią z zapytaniem, jak się czuję. Synowie też dzwonią często, upominając, abym nie przedobrzyła z aktywnością, szczególnie podczas upałów.
Nie czuję się gwiazdą. Robię to, co lubię od lat. Gram osiemnasty rok, a swoje upublicznienie wykorzystuję do promocji seniorów, do pokazania nas jako grupy społecznej, pięknej i dojrzałej. Wielu z nas może się przydać, mając wiedzę, doświadczenie i chęć do pracy. A już na pewno jesteśmy przydatni w przełamaniu mitu, że starość się Panu Bogu nie udała. Dlatego też byłam inicjatorką zorganizowania Ogólnopolskiej Parady Seniorów przy pomocy Fundacji Zaczyn, która to całość organizacji wzięła na siebie i dzięki im za to.
Parada odbyła się w 2014 roku i teraz, 20 czerwca. Było nas około 7 tysięcy osób. To mówi samo za siebie. Jest też przełamaniem mitu, że starość to zło konieczne, a młodość powinna wiecznie trwać. Tkwi w tym przekaz dla młodzieży: pomyśl o starości, też będziesz seniorem… Zresztą uważam, że szacunku do starości nie można wymuszać nakazami. To szacunek naszych władz do nas, seniorów, to również nadanie nam odpowiedniego miejsca w życiu publicznym, jak każdej innej grupie społecznej.
M.W.: Jak wygląda Pani powszedni dzień?
DJ Wika: Mój dzień zależy od tego, kiedy się zaczyna. Gdy wracam rano, po nocnym graniu muszę odespać sześć, siedem godzin. Mam dwie kotki, mieszkam sama. Więc prasa, wspólne śniadanie z kocimi damami. Pełen relaks! Potem małe porządki, bo nie lubię bałaganu, później trochę odpoczynku w ciszy. W zależności od planów na następny dzień mogę pozwolić sobie na luz lub muszę przygotować coś z muzyki – przesłuchać, przemyśleć. Dodatkowo czas zajmują mi wyjazdy seniorów nad morze, kiedy trzeba przygotować grupę do wyjazdu.
Na brak zajęć nie narzekam, chociaż sama sobie narzuciłam taki rytm. Od lat karmię bezdomne koty, bo należę do tych, którzy wierzą, że naprawią świat…
M.W.: Jak spędza Pani czas wolny?
DJ Wika: Mało go mam. Słucham muzyki, wychodzę do Empiku po nowości. Spotykam się z synem na serdeczne pogaduchy i żeby się przytulić. Z drugim mogę tylko porozmawiać, bo jest daleko. Robię porządki, traktując to jako relaks. Czytam. Momentami nie robię nic, siedzę sobie w ciszy. Odpoczywam w domu albo w parku. Nie lubię daleko wyjeżdżać, bo mam w domu dwie kotki i muszę je wtedy zostawiać pod opieką.
M.W.: Jak odbierają styl Pani życia znajomi – inni ludzie w wieku senioralnym? Czy często słyszy Pani, że „w pewnym wieku już nie wypada tak się bawić”?
DJ Wika: Nie interesuje mnie, jak odbierają mnie znajomi. Żyję dla siebie, a nie dla znajomych. Nie uważam też, że babcia jest po to, aby służyć wnukom albo pomagać w domu. Jak ktoś to lubi, to jego sprawa. Kiedyś zajmowałam się dziećmi i domem, teraz mogę zająć się sobą.
Uważam, że w naszym wieku wypada wszystko, choć z pewnym umiarem. Mamy te same oczekiwania akceptacji, czułości, miłości, możemy realizować się w swoich pasjach.
Pracując z seniorami wiem, że jeżeli jest potrzeba wsparcia dorosłych dzieci czy wnuków, to oni je wspierają, ale nie zawsze są w stanie pomóc finansowo. Raczej mogą poświęcić czas na opiekę nad dziećmi, domem. A to już dużo.
M.W.: Jaką ma Pani receptę na długie i barwne życie?
DJ Wika: Żyj tak, jak lubisz, żeby życie było też przyjemnością, bo życie to największy dar. Nie narzekaj na starość, bo ona ma wiele uroków – mądrość, dojrzałość, dystans do wielu spraw.
Nie oczekuj samych sukcesów, ale niech cię nie łamią niepowodzenia. Nie rywalizuj z młodością, młodym już byłeś. Ciesz się i pokochaj siebie takim, jakim jesteś. Dbaj o uśmiech, niech każdy drobiazg sprawia ci radość. I myśl o tym, co zrobisz jutro.
Naucz się marzyć, bo marzenia się spełniają. Kochaj życie, życie to ptaki, zwierzęta, przyroda. Bądź czułym, dobrym człowiekiem, a będziesz żyć długo i spokojnie.
M.W.: Kilka słów od DJ Wiki specjalnie dla czytelników Gazety Senior.
DJ Wika: Być sobą, nie bać się życia, sąsiadów i tego, co kto o mnie powie.
Czy jestem gwiazdą? Jestem sobą. Gwiazda błyszczy krótko, a ja stąpam po ziemi twardo. Jestem jedną z was i taką pozostanę zawsze. A że życie mam karnawałowe? Na takie zapracowałam…
Źródło: Gazeta Senior, wydanie: Poznań sierpień-wrzesień 2015
fot. Andrzej Zawada
- Udar mózgu – zdiagnozuj i przeciwdziałaj! - 15 czerwca, 2017
- Wieczorne objadanie się jest niebezpieczne - 27 marca, 2016
- Jak skończyć ze słodyczami? - 23 lutego, 2016